Friday, April 12, 2013

dni 9,10,11,12 // dieta kopenhaska

Witam po długiej przerwie.
Nie pisałam dość długo przez powrót na uczelnie, kolokwia, pogrzeb kolegi i zmęczenie, które nie pozwalało na chwilę skupienia i napisania kilku zdań.
Tydzień minął mi błyskawicznie. Towarzyszyły mu wahania wagi- raz czułam się napompowana, chciałam płakać, bo wydawało mi się, że nic nie chudnę.  Czasem wydawało mi się, że chudnę, po czym znów miałam depresję, bo wmawiałam sobie, że to nieprawda. Dziś po kilku dniach w końcu weszłam na wagę, która wskazała 58,7 kg, czyli od początku diety schudłam 3,4 kg. Może i to mało, bo inni chudną po 7 kg, ale jestem niesamowicie szczęśliwa i zmotywowana do dalszej walki. Wiem, że chyba jednak moje ciało się zmienia i widzę już siebie na wakacjach, gdy będę chodziła  w spódniczkach i krótkich spodenkach.

Od niedzieli zaczynam ćwiczenia z Ewą Chodakowską.
A motywuję mnie te efekty oraz moja przyjaciółka, która przez 1,5 tygodnia ćwiczeń straciła kilka cm tu i ówdzie i wygląda coraz piękniej :)

zdjęcie znalezione na google- blog moje-lepsze-ja.blog.pl

Monday, April 8, 2013

dzień 7 i 8 // dieta kopenhaska

Witam.
Nie napisałam nic wczoraj, bo dzień okazał się być dla mnie niezwykle ciężki, ale nie względu na dietę, a na niesprawiedliwość losu. Nie- mi nic się nie stało. Nieszczęście spotkało mojego młodego kolegę, który zamarzł na śmierć. Wracał do domu z imprezy, niestety nie dotarł. Panie świeć nad Jego Duszyczką. :(

Wydarzenia dnia wczorajszego spowodowały, że 7 dzień nie był dla mnie tym najgorszym dniem diety. Straciłam ochotę do jedzenia, piłam cały czas zieloną herbatę i wodę. Naprawdę muszę przyznać, że polubiłam te dwa wymienione przeze mnie napoje. Dziś rano weszłam na wagę i w końcu uśmiechnęłam się, bo wskazała 59,4 kg. W końcu zeszłam poniżej 60 kg! Podobno też zaczyna widać po mojej twarzy, brzuchu i nogach, że schudłam. Cieszy mnie to i czekam niecierpliwie do niedzieli, by móc się cieszyć ukończoną dietą kopenhaską. Dziś mija 8 dzień i muszę powiedzieć, że żołądek chyba faktycznie już trochę mi się skurczył.

Wracam w środę na uczelnie i boję się, że będzie burczało mi w brzuchu na zajęciach. Nie wiem jak temu zaradzę... Mam nadzieję, że będzie głośno na zajęciach:)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)

Saturday, April 6, 2013

dzień 6 // dieta kopenhaska

Witam Was tej pięknej nocy po 6 dniu zmagań z dietą kopenhaską.
Jak wrażenia po dzisiejszym dniu? Całkiem pozytywnie pomijając, że wylałam pół kubka dzisiejszej kawy, przy czym zalałam cały obrus, gazety i jakieś książki. Szkoda kawy i szkoda wszystkich zniszczonych rzeczy.
Zważyłam się i muszę powiedzieć, że waga wskazała 60 kg. Załamałam się trochę, bo spodziewałam się trochę niższej wagi. Nie wiem dlaczego chudnę tak powoli. Na forach czytałam, że ludzie po 5 dniach są lżejsi o 3 kg, a u mnie to tylko 2,1 kg mniej. Może coś robię źle? Nie wiem.
W każdym bądź razie marzę o tym, żeby już był trzynasty dzień... Tak bardzo pragnę rozpocząć zdrowe odżywianie- 5 malutkich posiłków dziennie, duża ilość świeżych warzywek, owocki! Chcę też WIOSNY!! Marzy mi się bieganie nad stawami, te ciepłe powietrze uderzające we mnie i moje zadowolenie po udanym treningu.

Nie będę się rozpisywać, bo muszę wracać do nauki.
Napiszę tylko dzisiejsze menu

Śniadanko: kawa z cukrem + grzanka
Obiadek: kawałek pieczonego kurczaka z sałatą pokropioną oliwą i sokiem z cytryny
Kolacja: dwa jajka na twardo + tarta marchewka

Jutro będzie ciężki dzień... Jak przetrwać na herbacie i grillowanej piersi z kurczaka?


Zielona herbata- towarzyszka diety

Friday, April 5, 2013

dzień 5 // dieta kopenhaska

Czyżby 5 dzień diety był już za mną? :)
Dzień jak co dzień, tylko że na śniadanko nie było kawki z cukrem, a marchewka. Muszę przyznać, że brakowało mi kawy przez cały dzień. Uwielbiam ją pić i stwierdzam, że jestem od niej uzależniona.
Na poprawienie dietowego humoru, czyli jak każdy może się domyślić- smutek przeplatany z radością i ból spowodowany tym, że wszyscy mogą jeść a ja nie, postanowiłam kupić sobie perfumy. Przyznam, że nic nie uszczęśliwia tak jak zakupy i to na dodatek perfum.
Cały dzień chodzę wyperfumowana i nie mogę nacieszyć się tym fantastycznym zapachem.

Jimmy Choo- moja nowa miłość
Nie potrzeba obiadków, słodyczy, ciasteczek. Wystarczą perfumy!! :D

Wracając do diety, to dziś menu było bardzo obfite. Do tej pory czuje się najedzona i spokojnie mogę uczyć się do kolokwiów. 

Śniadanko: tarta marchewka
Obiadek: chuda rybka z cytryną
Kolacja: befsztyk, sałata i brokuły

Wydaje mi się, że dzień 5 jest tym najlepszym i warto przetrwać 4 poprzednie dni dla tego jednego;)
Jutro czekają jeszcze na mnie smakołyki, zaś niedziela będzie dniem najbardziej hardcorowym, bo nie będzie kolacji... 


Thursday, April 4, 2013

dzień 4 // dieta kopenhaska

Uffff... Już czwarty dzień diety prawie za mną! Wstałam dziś o 9 i pierwszy raz w życiu wytrzymałam aż do 14 na samej kawie z cukrem. Myślałam, że umrę z głodu!! Na szczęście obiadek wynagrodził mi moje cierpienie, a kolacja sprawiła, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Muszę pierwszy raz ponarzekać na dietę- nie mogę pić tyle wody! Po prostu nie potrafię, a wiem, że trzeba. Dlatego wlewam ją już w siebie niemal na siłę. Mam nadzieję, że moje cierpienia zostaną wynagrodzone i 13 dnia diety waga wskaże mi przyjemną dla oczu liczbę kilogramów.

Przeglądam ostatnio sporo blogów i czytam fora o diecie kopenhaskiej. Zauważyłam, że większość ludzi mówi o efekcie jojo, który spotkał ich po zakończeniu diety. Nie rozumiem czego spodziewają się osoby, które po 13 dniach dostarczania sobie ok. 700 kalorii dziennie nagle rzucą się słodycze i fast foody? Ta dieta ma nauczyć zdrowego żywienia, jedzenia małych porcji a często! Nie sztuką jest schudnąć, sztuką jest wagę utrzymać. Wiem to po sobie, bo zaprzepaściłam efekty dukana przez picie piwa i częste wychodzenie na miasto ze znajomymi. Można sobie pozwolić na przyjemności może raz na tydzień, ja pozwalałam sobie częściej. Po zakończeniu trzynastodniówki przejdę na dietę 1000 kalorii. Mam nadzieję, że też na niej uda mi się schudnąć. Mam motywację, bo  27 maja czeka na mnie wesele koleżanki i chcę wyglądać na nim świetnie. :)

Przedstawię jeszcze dzisiejsze menu:
śniadanie: kawa z cukrem
obiadek: jajko na twardo, starta marchewka i serek wiejski (kocham serek wiejski)
kolacja: szklanka kompotu i 2/3 szklanki jogurtu naturalnego (mniaaaam)


Wednesday, April 3, 2013

dzień trzeci // dieta kopenhaska

Dobry wieczór:)
Dziś mija trzeci dzień mojej diety. Rano nie mogłam się powstrzymać i weszłam na wagę. Obiecuję, że nie zrobię tego po raz kolejny przez kilka najbliższych dni! Pochwalę się tylko, że warto było "zgrzeszyć" i ujrzeć na wadze 61,2 kg, co oznacza, że poleciało już 0,9 kg!! :D Czuję się zmotywowana jeszcze bardziej. Dalej czuję się bardzo dobrze- nie mdleję, mam dużo siły (nawet wysprzątałam cały dom), humorek też nie jest najgorszy. Bardziej od diety przygnębia mnie zima, przez którą nie mam nawet ochoty wyglądać przez okno.

Dziś mój jadłospis był urozmaicony (o ile dieta kopenhaska może być urozmaicona;P), bo do porannej kawki mogłam zjeść grzankę. Na obiadek był szpinak z pomidorkiem, a do tego doszło jabłuszko. Kolacyjka także nie była najgorsza, bo mogłam sobie pozwolić na 10 dkg wędliny, dwa jajka na twardo i sałatę pokropioną olejem i cytryną. Pyszności;)


Tuesday, April 2, 2013

dzień drugi // dieta kopenhaska

Witam Was pod koniec drugiego dnia mojego zmagania z kilogramami.
Waga dziś rano wskazała 61,7 kg, czyli notujemy spadek w dół! Wiem, że nie powinnam ważyć się codziennie, jednak nie mogłam się powstrzymać. Wiedziałam, że jeśli zobaczę choć parę dkg mniej, będę miała większą motywację i siłę.
Czuję się dziś świetnie. Nie czuje głodu i szczerze mówiąc nawet nie odczuwam tego, że jestem na diecie. Nie wiem, może to kwestia przyzwyczajenia? Od dwóch lat starałam się jeść mało, nie tykałam chleba, o słodyczach nie wspominając. Potrafię bez tego żyć, nie trzęsie mnie na myśl o cukrze czy kanapce. Przytyłam przez imprezy... Przecież jedno piwo to tyle kalorii co obiad!! Teraz już o tym nie zapomnę i na myśl o alkoholu robi mi się niedobrze. Czas nauczyć bawić się bez tego.:)

Co dziś jadłam?
Na śniadanko "zjadłam" kawę z cukrem.
Obiadek: befsztyk z sałatą pokropioną oliwą i sokiem z cytryny
Kolacja: 10 dkg wędliny i 2/3 szklanki jogurtu naturalnego

Do tego oczywiście dochodzą szklanki wypitej herbatki i woda mineralna, która stała się niemal moją przyjaciółką.


Monday, April 1, 2013

Pierwszy post. dieta kopenhaska

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Jest to pierwszy wpis na blogu, gdzie będę opisywać moją walką z kilogramami. Każdy dzień, każdy kilogram, wzloty i upadki będą tu udokumentowane.
Może w kilku słowach napiszę coś o sobie.
Imię:Justyna
wiek: 21 lat
wzrost: 159cm
waga: 62,1 kg
Dwa lata temu  na diecie dukana schudłam 11 kg. Teraz wszystko mi powróciło, nawet z nadwyżką przez studenckie życie, częste wyjazdy oraz myślenie typu "zjem to wszystko,a  od jutra znów będę się odchudzać". Teraz zastanawiam się jak mogłam tak zaniedbać się. Żałuję każdego kęsa pizzy i wszystkich piw, które wypiłam. Dziś jest poniedziałek, czyli początek nowego tygodnia, nowe życia z dietą.

Dla zmotywowania siebie i Was, wklejam licznik spadających kilogramów, który prowadziłam dwa lata temu. Patrząc na niego wiem, że jeśli wtedy mogłam, to teraz też dam radę.
Wystartowałam dziś z dietą kopenhaską. Wiadomo jest to dieta niemal katorżnicza, ale jeśli ktoś chce schudnąć szybko, to warto się pomęczyć. Po 13 dniach walki rozpocznę dietę 1000 kalorii. Mam nadzieję, że do wakacji uda mi się schudnąć 15 kg, a następnie efekt utrzymać.

Pierwszy dzień diety nie jest najgorszy. Może to dlatego, że jestem niesamowicie zmotywowana? 
Na śniadanko była kawka z cukrem, na lunch zjadłam dwa jajka na twardo ze szpinakiem i pomidorem, zaś na obiad był befsztyk z sałatą pokropioną sokiem z cytryny i oliwą. Moim zdaniem jest to dość dużo jedzenia. Na razie nie odczuwam głodu, bo wypiłam z 6 herbat i litr wody niegazowanej. Mam nadzieję, że w nocy w brzuchu nie będzie mi burczało. :)


dzisiejsze śniadanko:)

Na dziś kończę mój wpis. Mam nadzieję, że wkrótce znajdą się tu osoby, które będą odchudzać się razem ze mną i będziemy się wspierać w trudnych chwilach oraz cieszyć wraz z każdym kilogramem, który od nas ucieknie.